Margines środowiskowego zainteresowania
„[…] pisanie o teatrze dla młodszej widowni jest niezbędne, bo jeśli my nie będziemy tego robić, to jedynymi tekstami opiniotwórczymi będą komentarze rodziców i redakcji portali informacyjno-rozrywkowych albo jeszcze gorzej – serwisów biletowych”
– z Anną Jazgarską, Katarzyną Lemańską i Magdaleną Rewerendą, krytyczkami teatralnymi, rozmawia Katarzyna Waligóra.
Katarzyna Waligóra: W jaki sposób zaczęłyście pisać o teatrze dla młodszej widowni?
Anna Jazgarska: O teatrze piszę od około piętnastu lat, a spektakle dla młodszej widowni dość szybko pojawiły się w polu mojego zainteresowania jako część życia teatralnego w Trójmieście, ale też poczułam, że są dla mnie ciekawe. Nie bez znaczenia był też fakt, że trójmiejskie teatry dla młodego widza – szczególnie Teatr Miniatura w Gdańsku i Teatr Gdynia Główna – bardzo życzliwie podeszły do mojego pisania, zapraszały mnie na różne wydarzenia okołospektalowe, udostępniały dodatkowe materiały, co bardzo ułatwiało pracę, ale też sprawiało, że dobrze się tam czułam. Praca w Komisji Artystycznej Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej z kolei otworzyła mnie na perspektywę ogólnopolską. Moje zainteresowania pogłębił dodatkowo fakt, że urodziłam syna i wspólnie z nim odkrywam kolejne odsłony teatru dla młodszej widowni.
Magdalena Rewerenda: W moim przypadku – odwrotnie niż u Ani – teatr dla młodszej widowni pojawił się w moim polu zainteresowania dość późno. Myślę, że przede wszystkim wynikało to z faktu, że w czasie studiów nikt z nami o tym typie teatru nie rozmawiał. Zaczęłam od pisania tekstów naukowych, gdy okazało się, że tematy, które mnie interesują, obecne są także w dramacie i teatrze dla dzieci i młodzieży. Dopiero kolejnym krokiem była publicystyka, bo długo nie czułam się gotowa, żeby pisać recenzje: nie byłam pewna, czy mam wystarczające kompetencje, żeby o tym mówić. Zmobilizowała mnie do tego dopiero praca w Komisji Artystycznej Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej – oglądałam wtedy dużo przedstawień dla młodszych widzów i chciałam znaleźć dla nich miejsce w comiesięcznych recenzjach, które pisaliśmy.
Katarzyna Lemańska: W moim przypadku to był proces. Pierwszy raz zainteresowałam się teatrem dla młodych widzów, kiedy razem z Karoliną Wycisk prowadziłyśmy portal Teatralia. Ta praca wymagała od nas oglądania dużej liczby przedstawień w Krakowie, więc naturalnie widziałam też przedstawienia dla dzieci i młodzieży. Później o tym typie teatru zapomniałam, zajęłam się wyłącznie teatrem repertuarowym dla dorosłych. Po studiach przeprowadziłam się do Wrocławia, gdzie pracowałam w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego. Nie miałam już tyle czasu na podróże do teatrów, co wcześniej, i stwierdziłam, że chciałabym się zajmować recenzowaniem tego, co mogę zobaczyć na miejscu. Wtedy w pole mojego zainteresowania ponownie wkroczył teatr dla młodszej widowni, bo we Wrocławiu prężnie działał Wrocławski Teatr Lalek, było też blisko do Opola i do Wałbrzycha. Momentem przełomowym okazał się rok 2016 i Przegląd Nowego Teatru dla Dzieci organizowany przez Wrocławski Teatr Lalek. Po porannych spektaklach wracałam do pracy w biurze i pewnego dnia Barbara Kaczmarek, z którą pracowałam, powiedziała: „Chyba musisz częściej oglądać spektakle dla dzieci, bo wracasz z nich taka szczęśliwa”. Wzięłam to sobie do serca i zaczęłam mocniej obserwować tę scenę. Panoramę ogólnopolską poznałam dzięki temu, że interesowałam się tańcem i przy okazji wizyt w poznańskim Starym Browarze obserwowałam program Stary Browar Nowy Taniec dla Dzieci. Później, tak jak Magda i Ania, pracowałam w Komisji Artystycznej Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej, gdzie mogłam zobaczyć pełen przegląd tego, co teatry dla młodszego widza mają do zaoferowania. Wreszcie kolejnym krokiem było rozpoczęcie pracy przy Festiwalu Nowe Epifanie, którego już szesnastą edycję organizuje Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie. Zaproponowałam, żebyśmy skoncentrowali się także na młodej widowni, i napisałam projekt na Rodzinne Nowe Epifanie.
K.W.: To ciekawe, że wszystkie współdzielimy doświadczenie pracy w Komisji Artystycznej OKnWPSW. Dla mnie wiąże się ono ze wspomnieniem poznawania całej wspaniałości, ale też koszmarności polskiego teatru – w tym tego dla młodszego widza. Trafia się do miejsc, do których mało kto przyjeżdża, i można tam zobaczyć rzeczy absolutnie znakomite, o których chce się napisać, żeby je jakoś docenić. Z drugiej strony odkrywa się zjawiska bardzo niepokojące. To prowadzi mnie do pytania o to, o jakim teatrze dla najmłodszych chcecie pisać. Każda z was ma możliwość wybierania i proponowania redakcjom przedstawień do zrecenzowania. Chciałabym więc dowiedzieć się, jakie spektakle was interesują zarówno pod względem czynników artystycznych i tematycznych, jak i generalnie rodzaju teatru. Wydaje mi się, że nie ma jednego teatru dla młodszego widza i ktoś, kogo interesuje teatr dla młodzieży, niekoniecznie musi być zainteresowany pisaniem także o teatrze dla najnajów albo przedszkolaków.
K.L.: Mam trzy główne obszary zainteresowań. Po pierwsze, teatr dla najnajów, a konkretniej możliwość doświadczania przedstawień całą rodziną, ich wspólnotowość i sensoryczność. Po drugie, ponieważ zajmuję się teatrem dla osób z indywidualnymi potrzebami, ciekawi mnie to, z jakich technik korzysta teatr dla młodszego widza, żeby sprostać różnym potrzebom widzów i widzek – na przykład włączając do spektaklu polski język migowy albo otwierając się na odbiorców neuroatypowych. Po trzecie, interesuje mnie teatr dla młodzieży jako miejsce, które potencjalnie może przygotować na późniejsze doświadczanie teatru dla dorosłych. Zastanawia mnie to, że tematy, które wydają się istotne dla tej grupy odbiorców (np. pierwsza miłość), są rzadko podejmowane w spektaklach, a jednocześnie świetnie opracowane w filmach i serialach.
M.R.: Mnie też teatr dla młodzieży najbardziej interesuje, a jednocześnie frustruje ze względu na tę lukę w podejmowanych tematach, o której wspomniała Kasia. Czasami zresztą pojawiają się chybione próby wypełnienia jej czymś, co dorosłym wydaje się, że może zainteresować młodzież. W tym momencie jestem członkinią Komisji Artystycznej Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej i Europejskiej „Klasyka Żywa” i widzę, jak bardzo klasyka – zarówno w sensie kanonicznych tekstów, jak i schematów narracyjnych – jest martwa, kiedy robi się ją z myślą o szkołach. To dość upiorne zjawisko. Z drugiej strony pojawia się teatr partycypacyjny, tworzony z udziałem zawodowych artystów i artystek, którzy zapraszają do współpracy młodzież. W tych przedstawieniach często opowiadane są osobiste i szczere historie, faktycznie dotykające młode osoby. Choć z tego modelu współpracy wynikają ciekawe rzeczy, nie może on stać się jedynym i obowiązującym. Z dużym zainteresowaniem przyglądam się najnowszej dramaturgii dla młodzieży, w której obserwuję wartościowe eksperymenty tematyczne i formalne. Chciałabym, żeby teatr odważniej sięgał po ten repertuar.
A.J.: W moim przypadku nastąpiło osobisto-zawodowe sprzężenie, to znaczy chodzę do teatru i jako recenzentka, i jako mama. To powoduje, że oglądam bardzo różny teatr i dla młodszych, i trochę starszych widzów. Dlatego bardziej niż grupa wiekowa interesują mnie podejmowane tematy czy rozwój drogi artystycznej konkretnych osób działających w tym obszarze. Dodatkowo od siedemnastu lat jako terapeutka pracuję z osobami z niepełnosprawnością intelektualną i w spektrum autyzmu, więc teatr dla najmłodszych kierowany do tej grupy mocno mnie interesuje.
K.W.: Magda wspomniała już wcześniej o kompetencjach, które są potrzebne, żeby pisać o teatrze dla młodszej widowni. Co waszym zdaniem by się na nie składało? Jak tych umiejętności uczyć albo jak można się ich nauczyć?
M.R.: Faktycznie użyłam tego słowa, „kompetencje”, choć nie miałam na myśli twardych umiejętności. Jak wspominałam, początkowo miałam obawy, czy jestem w stanie oceniać teatr dla młodszej widowni. Tym, co pozwoliło mi je rozwiać, stało się wychodzenie od tematów, które interesują mnie także w teatrze dla dorosłych. Zrozumiałam, że o teatrze dla młodej widowni mogę pisać tak samo jak o tym dla dorosłej. Z tym łączyło się oglądanie większej liczby spektakli i to jest coś, co wydaje mi się kluczowe: kompetencje wynikają z poznawania szerokiej panoramy zjawisk, porównywania ich ze sobą, dostrzegania wartościowych, ale i groźnych tendencji.
K.L.: Wchodziłam do teatru dla młodszej widowni wyposażona w narzędziownik opracowany na gruncie teatru dla dorosłych i do pewnego stopnia nadal go stosuję. To, co było dla mnie wtedy trudne, to umiejętność dostrzeżenia i docenienia walorów artystycznych. Nie porównuję teatru dla młodszej widowni, najnajów, przedszkolaków, teatru rodzinnego i każdej innej kategorii, którą możemy tutaj zastosować, ani między sobą, ani z teatrem dla dorosłych. Mnie mniej interesuje teatr partycypacyjny, o którym mówiła Magda, czyli robiony przez odbiorców i z udziałem odbiorców dla innych osób w tym samym wieku (na przykład przez młodzież dla młodzieży). W teatrze partycypacyjnym często mamy do czynienia z sytuacją, gdzie po zakończeniu projektu uczestnicy zostają pozostawieni sami sobie, co uruchamia perspektywę etyczną. Wchodzi też w grę wiele innych czynników, dlatego o tych przedstawieniach zazwyczaj wychodzą mi dłuższe teksty problemowe, nie recenzje. Dużo bardziej ciekawią mnie spektakle robione przez zawodowców, przez dorosłych dla młodszej widowni, ale z udziałem grupy fokusowej, która rewiduje pomysły i hipotezy twórców.
A.J.: Też uważam, że mój narzędziownik jest dokładnie taki sam w przypadku teatru dla dorosłych i tego dla młodszej widowni. Zgadzam się też z tym, że nasze kompetencje rozwijają się z każdym obejrzanym przedstawieniem. Dodałabym jeszcze, że kiedy piszę o teatrze dla młodszej widowni, staram się myśleć o potrzebach odbiorcy, do którego spektakl jest adresowany.
M.R.: Zgadzam się z tym, o czym mówiła Kasia – pisanie o spektaklach partycypacyjnych jest kłopotliwe. Zgadzam się także z tym, że o tych przedstawieniach często wychodzą dłuższe, problemowe teksty, które są czymś innym niż recenzje, choć pisanie ich mnie interesuje. Bardzo lubię zamiast recenzować konkretne spektakle zbierać tendencje i nazywać problemy. I tu znowu działa podobna mechanika, co w przypadku pisania o teatrze dla dorosłych: sprawdzamy, co działa, a co nie, jakie są wartościowe aspekty danego trendu, a jakie jego potencjalne zagrożenia. To jest też mój sposób na radzenie sobie z przedstawieniami, co do których nie mam pewności, czy próbuję je oceniać z dobrej perspektywy.
K.W.: Czy macie poczucie, że redakcje branżowe, kulturalne i inne są otwarte na pisanie o teatrze dla młodszej widowni? Pytam o zainteresowanie zarówno polegające na aktywnym zlecaniu tekstów, jak i na biernym zgadzaniu się na propozycje recenzowania określonych produkcji. Zastanawiam się też, na ile macie poczucie, że redakcje faktycznie chcą być na bieżąco z tym, co dzieje się w teatrze dla młodszej widowni, a na ile to jest sprzężone z sytuacjami, w których znany reżyser akurat wyjątkowo podejmuje się pracy nad spektaklem dla tego widza. Na ile są też gotowe do wychodzenia poza główne ośrodki, w inne rejony, gdzie przecież teatry dla dzieci i młodzieży działają, często bardzo prężnie?
A.J.: Piszę głównie na zlecenia redakcji i rzadko zdarza się, żeby to zlecenie dotyczyło teatru dla najmłodszych. Zdarza mi się wychodzić z inicjatywą pisania recenzji, ale niemal nigdy nie proponuję takich przekrojowych tekstów, o których wcześniej mówiły Kasia i Magda. Wydaje mi się, że są w Polsce ośrodki teatralne, które bardzo dbają o to, żeby o nich mówiono – często zlecenia, które dostaję, są efektem starań tych właśnie miejsc. Z drugiej strony są takie teatry, które stoją gdzieś z boku i w ogóle nie podejmują żadnych prób zaproszenia recenzentów.
K.L.: Redakcje, z którymi współpracuję, nie są zainteresowane pisaniem o teatrze dla młodszej widowni. Wyjątkiem jest portal Nowe Sztuki, ale to wynika z jego specyfiki. To, co zazwyczaj interesuje redakcje, to twórcy, którym przy okazji tworzenia teatru dla dorosłych zdarzy się incydentalnie zrobienie spektaklu dla młodszej widowni. Kiedy więc Wojtek Ziemilski, Justyna Sobczyk, Michał Buszewicz i tak dalej wyreżyserują przedstawienie dla dzieci czy młodzieży – spływają do mnie zlecenia. Wielokrotnie proponowałam recenzje ze spektakli dla młodszej widowni przygotowane przez twórców pracujących głównie lub tylko w tym obszarze i nie spotkało się to z zainteresowaniem. W związku z odmowami redakcji znalazłam sobie wytrych: teraz proponuję teksty problemowe, o których już tutaj mówiłyśmy, i one cieszą się większym zainteresowaniem. Ich pisanie wiąże się jednak z całą logistyką: kiedy zgłaszam się do teatru z prośbą o zaproszenie, nie mam jeszcze redakcji, tylko wstępny pomysł – teatry muszą więc w niego zainwestować, dając mi darmowe wejście. Jednocześnie nie dostaną recenzji szybko; możliwe, że w ogóle jej nie dostaną. Taki tekst to też bardzo dużo pracy przy wynagrodzeniu mniej więcej takim samym jak za recenzję. Jednocześnie czuję, że pisanie o teatrze dla młodszej widowni jest niezbędne, bo jeśli my nie będziemy tego robić, to jedynymi tekstami opiniotwórczymi będą komentarze rodziców i redakcji portali informacyjno-rozrywkowych albo jeszcze gorzej – serwisów biletowych. Rodzice, którzy muszą zainwestować często sporą kwotę w bilety dla całej rodziny, szukają informacji o przedstawieniach. W tym momencie zwykle trafiają albo na opinie innych rodziców, albo na teksty pisane przez dziennikarzy nieznających się na teatrze, którzy często sklejają je na podstawie materiałów nadesłanych przez teatr. Przed naszą rozmową prześledziłam takie opinie i zazwyczaj sprowadzają się one do ocen: „mojej Zosi się podobało”, „postać pszczółki była zabawna”, „polecam”. A potem idziesz na taki spektakl i widzisz, że on potrafi być miałki, nieedukacyjny, a czasem nawet krzywdzący. Chciałabym, żeby redakcje miały misję pisania o spektaklach dla młodszej widowni i najlepiej umieszczania recenzji lub ich fragmentów w internecie, bo wtedy instytucje mogą brać z nich wyimki na swoje strony internetowe. Chciałabym, żeby rodzice mieli dostęp do wartościowej wiedzy na temat przedstawień. Jeśli o to nie zawalczymy, nigdy nie uda nam się zainspirować dyrektorów teatrów do podnoszenia poziomu artystycznego i zapraszania ciekawych twórców albo znajdowania pieniędzy na grupy fokusowe.
K.W.: Mogę się domyślić, że teksty problemowe mają małą szansę dotarcia do rodziców wybierających spektakle dla swoich dzieci. Po pierwsze, czytając taki tekst, trzeba przebić się przez opisy różnych przedstawień, często z różnych miast, które potencjalnie i tak są poza twoim zasięgiem, a następnie wyłuskać akapit czy dwa poświęcone spektaklowi, którego wybór rozważasz. Po drugie, te artykuły dużo trudniej znaleźć, one nie są proponowane na wysokich pozycjach w wyszukiwarce po wpisaniu tytułu przedstawienia, a rodzice nie muszą przecież znać nazw teatralnych pism branżowych.
K.L.: Tak. Nie każdy ma ochotę docierać do tekstów popularnonaukowych, ale też zauważmy, że one rzadko są umieszczane w wolnym dostępie. Uważam, że naprawdę brakuje wartościowych recenzji spektakli, które byłyby skierowane do rodziców albo do czytelnika młodzieżowego. Przykładowo do stołecznych rodziców docierają teraz najlepiej wypromowane w internecie treści, na przykład Teatr Młodego Widza. A dla najnajów i przedszkolaków jest w Warszawie dużo ciekawsza, niekomercyjna oferta.
M.R.: Kiedy redakcje proponują mi recenzowanie spektakli, to właściwie nigdy nie są to propozycje pisania o teatrze dla dzieci czy młodzieży. W tym sensie więc zgadzam się, że zainteresowanie pism tym typem wypowiedzi artystycznej jest umiarkowane. Natomiast kiedy propozycja wychodzi ode mnie i to ja wybieram spektakl dla młodszej widowni, jeszcze nigdy nie spotkałam się z odmową. Zapewne jednak to wiąże się z tym, o czym już mówiłyśmy: moje propozycje są dopasowane do tego, co może być atrakcyjne dla redakcji. Czyli albo wybieram miejsce ważne na mapie teatralnej, albo przedstawienie reżyseruje osoba interesująca dla pisma branżowego, albo podjęty jest w nim ważny temat.
A.J.: Od jakichś dwunastu lat współpracuję z portalem Teatralny.pl i to jest jedyna redakcja, od której regularnie dostaję zlecenia na recenzje ze spektakli dla młodszej widowni.
K.L.: Teatralny.pl to faktycznie wyjątkowy serwis, który dzięki Katarzynie Knychalskiej koncentruje się na teatrze rozumianym bardzo szeroko – pojawiają się tam też przecież recenzje przedstawień offowych i tanecznych. Nie znam innego miejsca, które pisałoby o teatrze tak szeroko, a jednocześnie wykonywałoby także pracę redakcyjno-korektorską. Bo oczywiście są inne portale publikujące bardzo szeroki przekrój tekstów, zwykle piszą dla nich osoby na początku swojej kariery albo niezajmujące się profesjonalnie krytyką, ale tam właśnie brakuje tej pracy z tekstem. Ja bym nie chciała pisać w ten sposób – potrzebuję redakcji, która da mi feedback, bo chcę się rozwijać.
K.W.: Zastanawiam się, jak sprawić, żeby recenzje, kiedy już powstaną, miały szansę dotrzeć do szerokiej grupy osób czytających, w tym do rodziców, o których mówiła Kasia, a także do nastolatków, bo zakładam, że oni sami podejmują decyzję o tym, jak spędzają czas wolny. Myślę też o tym, że oczywiście chcemy pisać o wartościowych zjawiskach, łapać je i nazywać, zapewniać im widoczność, ale ważne jest też pisanie o rzeczach złych i ostrzeganie przed nimi. Szczególnie jeśli w grę wchodzą tytuły, na które potencjalnie mogą wybrać się szkolne wycieczki – Magda mówiła na początku o koszmarnych adaptacjach lektur. Teatralny.pl jest ciekawym serwisem, jako teatrolożka często z niego korzystam, ale nie wiem, czy łatwo byłoby mi znaleźć na nim recenzję, gdybym była osobą spoza branży, która chce zresearchować konkretny tytuł dla swojego dziecka. Jak sądzicie, co można byłoby zrobić, żeby mógł powstać system komunikacji między osobami recenzującymi, badaczami, teatrolożkami a czytelniczkami spoza branży?
A.J.: To jest bardzo szerokie i ważne pytanie. Myślę, że ważne byłoby dotarcie z recenzjami do szkół. Czy w ogóle recenzja teatralna jest tekstem, który jest czytany i analizowany w szkole?
K.L.: Na pewno pojawiają się na olimpiadzie teatralnej.
A.J.: Ale poza tym chyba nie bardzo. Kiedyś miałam okazję uczestniczenia w spotkaniu z młodymi osobami zainteresowanymi teatrem, w czasie którego okazało się, że nie mają one pojęcia, gdzie w ogóle można szukać recenzji teatralnych. Dlatego myślę, że ta praca informacyjna musi zacząć się w szkołach – to tam młodzież powinna dostać informacje potrzebne do znajdowania recenzji i kompetencje do ich czytania; musi też zrozumieć, dlaczego tego typu teksty mogą być ważne i użyteczne.
K.L.: Pewnie gdyby powstał serwis – podobny do e-teatru – dedykowany teatrowi dla młodszej widowni, rodzice by z niego korzystali. Chodzi mi o miejsce, które zbierałoby istniejące teksty, niekoniecznie tylko o przedstawieniach teatralnych, ale także inne dedykowane dzieciom czy młodzieży. E-teatr to oczywiście robi, ale poruszanie się po nim może być trudne dla osoby spoza branży, która nie szuka informacji o teatrze jako takim, tylko ma potrzebę sprawdzenia konkretnego wydarzenia. W tym momencie najbliższe temu są niestety te nieszczęsne serwisy biletowe, to znaczy przez nie często najłatwiej i najszybciej można znaleźć jakieś informacje o przedstawieniach.
Rozmawiałam o szerszym zasięgu teatru dla młodej widowni z Janem Karowem, który także był w OKnWPSW. Gdyby w regulaminie Konkursu równorzędnie do teatru dla dorosłych pojawiły się osobne kryteria dofinansowań i dedykowane nagrody dla teatru młodego widza (obecnie to ta sama pula spektakli, chociaż w „moich” konkursach staraliśmy się do spektakli finałowych włączyć zawsze teatr offowy i dla młodej widowni), to Konkurs z nieco większym budżetem na teatr młodych mógłby mocniej wspierać ten typ teatru. Z inicjatywy Kasi Knychalskiej istnieje konkurs na najlepsze przedstawienie offowe, ale takiej ogólnopolskiej inicjatywy dla teatru dla młodszych widzów i młodzieży brakuje, a potrzeb nie zaspokaja samo Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Nie uważam, że konkursy są najlepszym rozwiązaniem, ale na pewno podnoszą rangę i polskiej dramaturgii dla dzieci i młodzieży, i teatrów, i twórców.
M.R.: Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że decyzja o włączeniu spektakli kierowanych do dzieci i młodzieży do konkursów takich jak OKnWPSW czy Klasyka Żywa miała być gestem nobilitującym – świadczącym o tym, że ten repertuar traktujemy na równi z dorosłym i na tych samych zasadach. Co oczywiście szybko okazało się iluzją.
K.W.: Rozumiem jednak, że taki portal, o którym mówiła Kasia, musiałby nie tylko przedrukowywać teksty, bo tych – jak już ustaliłyśmy – siłą rzeczy jest mało, ale też je zamawiać. Redakcja tego typu portalu miałaby wtedy pewność, że te teksty znajdą czytelników. Bo myślę, że jak na razie istniejące czasopisma czy portale teatralne robią kalkulacje, czy ich czytelnicy są zainteresowani teatrem dla młodszej widowni i jakie warunki muszą być spełnione, żeby byli tym zainteresowani.
K.L.: To jest szersza dyskusja o piśmiennictwie teatralnym i jego funkcjach, a także o tym, jak można poszerzać grono czytelników. Z naszej rozmowy wynika, że my proponujemy pisanie recenzji o spektaklach dla młodszej widowni, możemy założyć, że nasze propozycje są sensowne, bo się na tym znamy, a redakcje powinny mieć do nas zaufanie. Mimo to spotykamy się z odmową. Może więc problem leży w tym, że pisma i portale teatralne są dla siebie konkurencją, bo są mało różnorodne, czyli wszystkie mają tego samego odbiorcę. Nadzieję widzę w nowej wizji czasopisma „Teatr”, po objęciu redakcji przez Tomasza Platę, chociaż w jego eksplikacji nie ma mowy o teatrze dla młodej widowni.
K.W.: Tak, chociaż kiedy mówimy o przyjmowaniu propozycji krytyczek przez redakcje, to wciąż jesteśmy bardzo daleko od szerokiego recenzowania teatru dla młodszych widzów z uwzględnieniem tego, co złe i o czym warto pisać nie ze względu na wysoką jakość artystyczną, tylko przeciwnie: żeby nazwać problemy i niepokojące tendencje.
K.L.: Jasne, ale jednocześnie byłoby to skokiem milowym.
A.J.: Chciałabym, żeby w tym obrazie nie zniknęły nam polityki instytucji produkujących spektakle. Tak jak wspomniałam: niektóre z nich są bardzo hermetyczne. Z mojego doświadczenia wynika, że z nimi nie tylko trudno jest zbudować jakąś relację, ale nawet uzyskać od nich bilet na przedstawienie, nie mówiąc o jakichś dodatkowych materiałach informacyjnych, które czasami są nam potrzebne do napisania tekstu.
K.W.: Nie wiem, czy to nie jest rewers tego, o czym mówiła Kasia. To znaczy zakładam, że mogą istnieć instytucje, którym nie zależy na tym, żebyś przyszła i napisała o nich recenzję, bo taki tekst mógłby zepsuć ich pozycjonowanie w serwisach eventowych.
M.R.: Ja nie miałam takich sytuacji, o których mówi Ania. Zwykle spotykam się z bardzo życzliwym przyjęciem ze strony teatrów i raczej znam tylko instytucje, które mają poczucie, że za mało się o nich pisze, więc pojawienie się krytyczki uznają za święto. Myślę, że te skrajne reakcje – dystansowanie się od osób piszących albo ich euforyczne przyjmowanie – pokazują tak naprawdę, jak bardzo na marginesie środowiskowego zainteresowania znajdują się teatry robiące przedstawienia dla młodszej widowni.
K.W.: W naszej rozmowie pojawił się wątek włączania głosów młodzieży do tworzenia spektakli, czy to w formie grupy fokusowej, czy teatru partycypacyjnego. Czy widzicie możliwość, a jeśli tak, to w jakiej formie, żeby stworzyć podobną przestrzeń w przypadku recenzji? To znaczy miejsce, gdzie młodzież mogłaby pisać dla swoich rówieśników o przedstawieniach i to w tekstach, nad którymi wykonana zostaje praca redakcyjna, i pewnie całość jest kuratorowana przez osoby z doświadczeniem dziennikarskim?
M.R.: W Poznaniu we współpracy z jednym z teatrów próbowaliśmy stworzyć tego typu przestrzeń, ale niestety nic z tego nie wyszło, bo okazało się, że oczekiwania instytucji rozmijają się z tym, co rzeczywiście mogłoby zostać osiągnięte. Myślę, że ten pomysł był ciekawy, bo miał być połączony z rodzajem warsztatów pisarskich dla młodych osób. Jednocześnie, gdyby udało się taki portal stworzyć, trochę czasu na pewno zajęłoby ustanowienie jego marki, czyli przyzwyczajanie odbiorców do tego, że istnieje i można z niego czerpać informacje.
K.L.: Ta korczakowska z ducha idea „nic o nas bez nas” jest mi bardzo bliska i myślę, że formą jej realizacji jest „Gazeta Dzieci”. Widzę też, że wśród recenzentów w serwisach teatralnych pojawiają się coraz młodsze osoby – w tym roku jedna z nich była nawet w finale Ogólnopolskiego Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego na Recenzje Teatralne dla Młodych Krytyczek i Krytyków.
A.J.: Przestrzenie, w których młodsze osoby mogą pisać o teatrze, powstają często przy okazji festiwali teatralnych w formie różnych gazetek czy blogów.
K.L.: Zgadzam się, że festiwale powinny podjąć misję warsztatowego pisania o teatrze. Oczywiście wiele rozbija się o kwestie finansowe, bo tu od razu powstaje pytanie, czy młodym osobom nie należałoby zapłacić za ich teksty, czy może „wynagrodzenie” w postaci wiedzy pozyskanej na warsztatach wystarczy. Przydałoby się jednak, żeby potem ci młodzi zostali zaopiekowani przez redakcje.
M.R.: Zastanawiam się też, czy skoro w procesie tworzenia spektaklu może uczestniczyć grupa fokusowa, to czy nie dałoby się też stworzyć takiej grupy dla osób piszących. Ciekawie byłoby móc porozmawiać z młodymi osobami, posłuchać ich opinii, a potem włączyć ten głos do naszych tekstów.
K.W.: Można byłoby też pomyśleć o publikacji rozmowy prowadzonej i redagowanej przez profesjonalną krytyczkę, ale z udziałem młodych osób.
M.R.: Tak, jestem ciekawa, czy redakcje byłyby w ogóle zainteresowane takim tekstem.
K.W.: I czy byłyby nim zainteresowane nie jako jednorazowym eksperymentem, a jako pewną nową formułą, którą można kontynuować.
Rozmowa została przeprowadzona w listopadzie 2024 roku na zaproszenie Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, które w ramach projektu „Współczesna dramaturgia dla dzieci i młodzieży (2020, 2021, 2022)” (dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury) postanowiło przeprowadzić badanie środowiska osób zajmujących się krytyką w teatrze dla młodych odbiorców.
Anna Jazgarska – absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktora nauk humanistycznych, literaturoznawczyni, pedagożka, krytyczka teatralna. Członkini Pracowni Krytyki Artystycznej prof. Zbigniewa Majchrowskiego (UG). Autorka i współautorka publikacji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Moderatorka spotkań pospektaklowych i festiwalowych, selekcjonerka i jurorka konkursów, opiekunka merytoryczna i konsultantka projektów artystycznych poświęconych współczesnej dramaturgii. Współpracowała z „Dialogiem”, „Teatrem”, „Nietak!tem”, „Dwutygodnikiem”. Dwukrotnie zasiadała w Komisji Artystycznej Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Od ponad dekady współpracuje z portalem teatralny.pl. Od zawsze mieszka nad morzem.
Katarzyna Lemańska – krytyczka teatralna, redaktorka. Od 2024 roku dyrektorka Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Od 2022 roku konsultantka programowa Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt w Toruniu. Stale współpracuje m.in. z „Notatnikiem Teatralnym” i „Didaskaliami”. Członkini Komisji Artystycznej 26. i 28. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Interesują ją kwestie dostępności i niwelowanie barier kulturowych w teatrze dla dorosłych i młodej widowni oraz polski teatr G/głuchych.
Magdalena Rewerenda – doktorka nauk o sztuce, teatrolożka, badaczka i adiunktka w Katedrze Teatru i Sztuki Mediów na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Recenzentka współpracująca między innymi z dwutygodnikiem „CzasKultury.pl” i „Didaskaliami”. Autorka książki „Performatywne archiwum teatru. Konsekwencje «Nie-Boskiej komedii. Szczątków» Olivera Frljicia” (2020). Kilkukrotna stypendystka Clifford and Mary Corbridge Trust. Zajmuje się teatrem i dramatem współczesnym oraz zwrotem pamięciowym i archiwalnym w humanistyce. Członkini komisji artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej (2022/23) oraz komisji eksperckiej projektu Nowa Generacja 2023. Jurorka I etapu 35. Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży (2024) i członkini Komisji Artystycznej X edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa” (2024).
Katarzyna Waligóra – asystentka w Katedrze Teatru i Dramatu na Uniwersytecie Jagiellońskim, krytyczka teatralna i edukatorka. Wspólnie z Katarzyną Niedurny prowadzi Podcast o Teatrze.