Elipse
Powrót

Szkice

03.01.2018

Scena Czytana – teatralne laboratorium nowych tekstów dla dzieci i młodzieży

autor: Krzysztof Cicheński

„Trzy siostrzyczki” Suzanne Lebeau, „Z czuba albo #byćjakzlatanibrahimović” Tomasza Kaczorowskiego, „Krzysztof Cover Baczyński na instrumenty perkusyjne, bum, bum!” Piotra Przybyły oraz „Pająk i dziewczynochłopak” i „NieWażny głos” Kuby Kaprala to kolejne dramaty, z którymi młodzież mogła zapoznać się w 2017 roku w ramach Sceny Czytanej – projektu Centrum Sztuki Dziecka prowadzonego przez Zbigniewa Rudzińskiego i Izabellę Nowacką.

Mniej więcej raz w miesiącu, za niewielką cenę kilku złotych, widzowie mają okazję wysłuchać czytania wybranej przez organizatorów sztuki teatralnej oraz wziąć udział w dyskusji na jej temat. Wykonania te, w tym roku przygotowane reżysersko przez Aleksandra Machalicę, Jerzego Moszkowicza, Dorotę Abbe, Kubę Kaprala i przeze mnie, przybierają często formę, która w niczym nie ustępuje spektaklom teatralnym. Jedynym, odróżniającym je elementem jest fakt czytania przez aktorów swoich kwestii ze scenariusza – choć i to stało na różne sposoby ogrywane przez realizatorów i plik kartek bywa niekiedy rekwizytem. Nieraz już w relacjach z poprzednich lat działania Sceny Czytanej czy podczas warsztatów dramatopisarskich w Obrzycku zwracałem uwagę na tę specyficzną formę widowiska (niemalże gatunek teatralny) jakim jest czytanie sztuki, często nazywane czytaniem performatywnym.

Obserwacja ta znajduje potwierdzenie w kolejnych próbach tego warsztatowego mierzenia się z tekstem i sprawdzania jego potencjału teatralnego wspólnie z młodym widzem, który w trakcie dyskusji dzieli się spostrzeżeniami i daje realizatorom ważny, zwrotny komunikat na temat tego, w jakim stopniu dana sztuka go poruszyła i czy odnalazł w niej te same wartości i konteksty. Te z pozoru skromne prezentacje, ujawniające surową i zarazem autentyczną siłę działania teatru, słowa i prostych środków wyrazu, przyciągają zarówno widzów świadomie zainteresowanych sceną jak i tych zupełnie niezorientowanych. Zwłaszcza ci drudzy okazują się szczególnie przejęci treścią prezentowanych sztuk – mają być może jednorazowe doświadczenie teatru i trudnej do zaakceptowania iluzji świata przedstawionego, która wydała im się obca, narzucona odgórnie i nieprzekonująca.

Na Scenie Wspólnej młodzi odbiorcy spotykają się z aktorami i dramatami w konwencji znacznie bardziej naturalnej, którą zgadzają się współtworzyć, by pozwolić tej efemerycznej formie, jaką jest czytanie, uruchomić potencjał wyobraźni. Prezentowane w ramach Sceny Czytanej teksty okazują się przystawać do ich rzeczywistości, mówią o bliskich im problemach i często skłaniają do aktywnego uczestnictwa w dyskusjach. Po każdej prezentacji staram się porozmawiać z młodzieżą lub moderować spotkania z zaproszonymi gośćmi, zazwyczaj autorami sztuk – jest to dla mnie niezwykle cenne doświadczenie, dające w pewnym sensie możliwość poznania potrzeb i kompetencji współczesnych nastolatków. Mam wrażenie, że pomimo powtarzalnej formuły, Scena Czytana rozwija się, a wraz z nią być może także same teksty oraz twórcze rozwiązania sceniczne, którymi realizatorzy wzbogacają ich prezentacje.

„Trzy siostrzyczki” Suzanne Lebeau to trudny tekst, któremu nieodpowiednia inscenizacja mogłaby w szczególny sposób zaszkodzić. Z perspektywy metafizycznej narratorki, dziewczynki, która zmarła w wieku kilku lat, przyglądamy się rodzinie, która zmaga się wpierw z jej chorobą, a później z tym najbardziej traumatycznym doświadczeniem, jakim jest utrata dziecka. Starania podejmowane przez rodziców, a także przez coraz więcej rozumiejące siostry, mają niekiedy kojący, terapeutyczny wymiar, innym razem ujawniają bezradność. Bogato zainscenizowana, zawierająca elementy interakcji z publicznością, prezentacja sztuki, wykonana przez aktorki i aktorów Teatru Nowego w reżyserii Aleksandra Machalicy, wzbudziła żywe reakcje wśród widzów, którzy nie kryli wzruszenia. Podczas dyskusji zastanawialiśmy się wspólnie, czy problem, z którym mierzy nas Lebeau, może zostać faktycznie dostatecznie rozwiązany, wiarygodnie przepracowany. Pocieszenie, jakie daje poczucie jedności i wzajemnego zrozumienia i wsparcia w rodzinie, nie powinno przysłonić licznych słabości, z którymi zmagają się jej poszczególni członkowie – postaci dramatu. To właśnie w tych wątpliwościach, małych egoizmach i ucieczkach bohaterów przed problemami tekst jest najbardziej autentyczny, ukazuje ludzką naturę, która jest tym prawdziwsza im mniej wyidealizowana (a to właśnie idealizacja skutecznie porusza widzów i może odwrócić uwagę od tego, co trudne).

Tomasz Kaczorowski w sztuce „Z czuba albo #byćjakzlatanibrahimović” przeciwstawia realny świat kilku chłopców z podwórka, których pasją jest gra w piłkę nożną (jak pada deszcz, to w taką na konsoli) z nierzeczywistym, wykreowanym medialnie, choć dającym się w końcu po ludzku polubić bohaterem – znanym chorwackim piłkarzem. Jerzy Moszkowicz zaprosił do współpracy aktorów Teatru Nowego – dorosłych mężczyzn, którzy w roli młodych, pełnych marzeń i ambicji chłopaków odnaleźli chyba osobistą, sentymentalną przyjemność powrotu do dzieciństwa. Dzięki temu tekst zyskał dodatkowy sens, który dałoby się wyrazić w pytaniach o to, co stało się z dawnymi przyjaźniami, boiskowym kodeksem etycznym czy pełnym pasji zaangażowaniem w to, co się lubi i czemu poświęca się czas. Postać Zlatana uświadamia, że być może realizacja chłopięcych marzeń wcale nie musi być spełnieniem snu o raju – jest on tak samo wykończony, jak pracownik korporacji, a dodatkowo zmaga się z problemami ukrywania prywatnego życia, powściągania emocji i temperamentu na rzecz kreowania wizerunku osoby publicznej. Nietypowa dyskusja po czytaniu, w którym obok autora wziął udział także dziennikarz sportowy Radosław Nawrot, dotyczyła przede wszystkim tego aspektu medialnego we współczesnym sporcie – na ile emocje spowodowane są faktyczną rozgrywką, obserwowaną na boisku czy na ekranie, a na ile sztucznie wykreowane poprzez różne, niewidoczne zabiegi wielu specjalistów. Z pewnością to właśnie podwórkowe mecze dostarczają tych najbardziej autentycznych wrażeń, o czym publiczność przekonuje się, gdy Zlatan, trochę jak deus ex machina, a trochę incognito, jakby w ukryciu przed obiektywami reporterów przychodzi na podwórko pokopać sobie z jednym z chłopaków. Sztuka odwołuje się raczej do konkretnej grupy odbiorców, zainteresowanych sportem i przemysłem futbolowym, który kreuje tradycyjne, zwłaszcza męskie wzorce. W sposób oczywisty stawia także pytanie o status współczesnego autorytetu – możliwość jego wpływania na młodzież i odpowiedzialność w jego kreowaniu.

„Pająk i dziewczynochłopak” Kuby Kaprala łączy bajkową konwencję teatru jaźni z realistycznym w warstwie słownej przedstawieniem domowej przemocy. Tytułowa postać dziewczynochłopaka – Low – nie tylko sprzeciwia się określeniu jej tożsamości płciowej (nie jest ani dziewczyną ani chłopakiem, co prowokuje wiele gier językowych) ale także na różne sposoby neguje schematy myślenia i wyrażania się poprzez język, które ograniczają indywidualną wolność i prawo do (nie-)wyboru dostępnych form istnienia. Low uznaje także, że zaśmiecony krajobraz, powszechnie uznawany za brzydki, może być piękny. Jego/jej postawa ujawnia się w zabawnych dialogach z próbującym utrzymać wszystko w ryzach logicznej opowieści narratorem oraz z pająkiem, postacią symboliczną, niby mroczną i przerażającą, która wydaje się jednak sympatyczna – oswojona przez Low. Te nierzeczywiste i budzące śmiech na widowni sceny zderzone zostają z monologiem matki Low, trochę wypowiedzianym jakby w tle, na drugim planie, gdy Low w tym czasie zmusza pająka by ją/go ugryzł. Nie jest do końca jasne, co się wydarzyło – tekst sugeruje przemoc domową ze strony ojca. Ważniejszy wydaje się jednak sposób jego wypowiedzenia i wynikający z niego ładunek emocjonalny, który daje odbiorcy obraz atmosfery panującej w domu Low i tego, jaki ma ona wpływ na życie młodej osoby. Podczas rozmowy z autorem widzowie z dużą satysfakcją dzielili się swoimi spostrzeżeniami, zwracając uwagę, że tekst działał na wyobraźnię i umożliwiał każdemu z osobna własne odczytanie jego sensu i przyporządkowanie fantastycznych czy absurdalnych scen do realnych doświadczeń. Niezależnie od konkretnej sytuacji Low, rozmawialiśmy o potrzebie buntu wobec narzucanych form istnienia i świadomego wyboru z dostępnych elementów rzeczywistości tych, które staną się podstawą młodzieńczej emancypacji, dążenia do wolności i brania odpowiedzialności za siebie.

Drugi tekst Kuby Kaprala „NieWażny głos”, który w tym roku także pojawił się na Scenie Czytanej, znalazł się w finałowej trójce tekstów wybranych przez jury konkursu Demokracja. Nie tylko dla dorosłych, organizowanego przez Miejski Teatr Miniatura w Gdańsku. Konwencja jest jeszcze bardziej nierzeczywista niż w poprzedniej sztuce – być może te pomysły teatralne mają swoje źródło w lalkarskim doświadczeniu autora. Tym razem miejscem akcji jest urna wyborcza, a bohaterami wpadające do niej głosy – głosy za i przeciw, głosy nieważne czy fałszywe. Toczą one jednak ludzkie spory, używając tych samych argumentów, jakie padają w dyskursie publicznym – uosobione karty stają się w sposób niemalże nachalny znajome dla każdego współczesnego widza, niezależnie od poglądów politycznych i stosunku do życia publicznego. Tekst w dużym stopniu odwołuje się do dawnych wydarzeń politycznych – między innymi referendum z 1946 roku, czy kolejnych strajków z czasów PRL-u. Niezależnie jednak od wiedzy historycznej młodych widzów, którzy faktycznie mogą czuć się nieco zagubieni (a może zainteresowani i zmotywowani do samodzielnego poszukania brakujących informacji), na uwagę zwraca fakt, że choć doświadczenia bohaterów wydają się wspólne to ich stosunek do demokracji i współczesnej polityki stawia ich po dwóch, przeciwnych stronach. Spór Ważnego Głosu Za i Ważnego Głosu Przeciw z pozoru tylko posługuje się frazesami, w istocie jednak jest wyrazem trudnych do pogodzenia wartości idealistycznych i pragmatycznych. Agon zostaje przerwany wtargnięciem Głosów Fałszywych, które posługują się starymi zasadami represji i grożą nastaniem kolejnego reżimu politycznego. W urnie znajduje się też Nieważny Głos – chyba młody (inscenizacja Doroty Abbe daje w tej kwestii stuprocentową pewność), który zdaje się być jednocześnie reprezentantem publiczności – niezdecydowanych nastolatków, którzy niedługo oddadzą swoje głosy, jeśli tylko zniechęcenie, ignorancja lub brak zrozumienia obywatelskich przywilejów i obowiązków nie staną na przeszkodzie. Spory i przepychanki w urnie zostają zawieszone, pada pytanie do Nieważnego Głosu, po której stronie chciałby się opowiedzieć i jest ono tym samym skierowane do każdego z widzów, pozostawiając nadzieję, że być może kolejne pokolenie zmieni dotychczasowy, polityczno-obywatelski, medialnie podsycany konflikt.

W tym roku, wspólnie z aktorami Teatru Automaton, miałem okazję zmierzyć się z tekstem Piotra Przybyły „Krzysztof Cover Baczyński na instrumenty perkusyjne, bum, bum!” Dramat jest zapisem ciągu skojarzeń, skomponowanych w poetyckiej, luźno traktującej dramaturgiczne konwencje formie. Trudno wydobyć z tekstu konkretne postaci działające – podczas lektury narzuca się raczej wyobrażenie o figurze narratora i jednocześnie podmiotu lirycznego, który zdaje się sklejać rymy i muzyczne kawałki ze wszystkiego, co wpadnie mu w ręce, pojawi się na ekranie komputera czy wpadnie przypadkiem do głowy. Piotr Przybyła zamieścił zresztą linki do stron internetowych, utworów muzycznych oraz grafiki, które stanowią integralną część jego sztuki. Pojawiają się tam także wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, niektóre w całości, jeden przerobiony – inkrustowany współczesnymi zwrotami, które z jednej strony wywołują rozbawienie, z drugiej nadają nowy sens. Wpisane w tę poezję doświadczenie wojenne, które współczesnej młodzieży mogłoby wydać się odległe i zmitologizowane, zderzone jest ze współczesnymi doniesieniami medialnymi z Aleppo i z Donbasu. W tym strumieniu świadomości, która przepuszcza jak przez filtr wszystkie te skojarzenia, informacje, linki i obrazy, ginie gdzieś nadrzędny sens, umiejętność selekcji tego, co ważne i tego, co nieistotne. Żadna z przywoływanych historii nie jest poddana refleksji, wypierają ją kolejne, a w całym tym utworze zaczyna brakować tchu. Widzowie, biorący udział w dyskusjach po dwóch czytaniach tej sztuki, z jednej strony starali się uporządkować logikę tego tekstu, poskładać w całość strzępy ujawnionych w nim historii i jednocześnie tę własną próbę porównali z oporem, jaki niekiedy trzeba stawić mediom i zalewowi informacji. Trzeba się na chwilę zatrzymać, pomyśleć, przeczytać wiersz czy nawet artykuł w całości, połączyć fakty i nadać wartość konkretnym zdarzeniom z otaczającego świata – taką potrzebę wywołuje w odbiorcach ten tekst, jednocześnie nie zniechęcając do podążania za jego kolejnymi scenami.

W minionym roku kolejny tekst – „Jeremi się ogarnia. LOL” Szymona Jachimka – który wcześniej kilkakrotnie realizowany był w ramach Sceny Czytanej, doczekał się swojej premiery w reżyserii Doroty Abbe, z udziałem studentów Studia Aktorskiego STA z Poznania. Niedawno ten próbny okres przeszły także sztuki „Nina i Paul” Thilo Refferta i „Stopklatka” Maliny Prześlugi. Myślę, że publiczność, która bierze udział w czytaniach i dyskusjach może czuć się współodpowiedzialna za kształtowanie repertuaru teatralnego Centrum Sztuki Dziecka. Takie spotkanie, w tej pozornie roboczej, nie do końca przepracowanej i jednocześnie bardzo autentycznej konwencji, jaką jest czytanie sztuki, pozwala organizatorom na wnikliwe i nieustanne badanie jego potrzeb i oczekiwań młodego odbiorcy. Tymczasowość różnych mód, klisz i ikon popkultury, a także samego języka, które zmieniają się z coraz większą częstotliwością, wymaga czujności oraz umiejętności wydobywania na wierzch tego, co uniwersalne, ponadczasowe i ludzkie – odkrywania doświadczeń dzieci i nastolatków, które mogą być wspólne dla wszystkich pokoleń i staną się fundamentem wzajemnego zrozumienia. W niektórych dyskusjach brali udział także dorośli, rozmawiali z młodzieżą na równych prawach, nie okazując przy tym poczucia wyższości. Myślę, że Scena Czytana może być okazją właśnie do takich, międzypokoleniowych spotkań, inspirować i prowokować rozmowy, na które brak czasu czy chęci w codziennym życiu. Argumentami w tych istotnych dyskusjach są często interpretacje i wrażenia z wysłuchanej sztuki, która niekoniecznie w sposób oczywisty, ale zawsze ma wyraźny związek ze współczesną rzeczywistością – opowiada o nas, młodych czy dorosłych.

 

Krzysztof Cicheński – reżyser, teatrolog,  jest doktorantem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w Katedrze Dramatu, Teatru i Widowisk. Oprócz działalności naukowej, związanej z pracą nad rozprawą doktorską (promotor prof. Dobrochna Ratajczakowa), prowadzi także zajęcia praktyczne, aktorskie i dramatopisarskie na kierunku Wiedza o teatrze. W 2015 i 2016 roku Cicheński wyreżyserował także opery „Pagliacci” R. Leoncavalla (Teatr Wielki w Poznaniu) oraz „Ariodante” G. F. Haendla (Warszawska Opera Kameralna).

Czytaj inne

A może by tak o adaptacji? Kilka pytań

23.07.2024

„Można podczas pracy nad jedną adaptacją doświadczyć jednego potężnego kryzysu i po wyjściu z niego spokojnie podryfować bez przeszkód dalej.”

Czytaj dalej

Na głowie się nie mieści

29.03.2024

„W jakim stopniu udaje się w teatrze dla młodej widowni zachować uniwersalność charakteryzującą większość picturebooków – ich nieprzystawalność klasyfikacjom wiekowym odbiorców?”

Czytaj dalej

Czemu Antek boi się trolli?

27.03.2024

„[…] bardzo ważne jest odtabuizowanie języka i tematów związanych życiem i twórczością osób z niepełnosprawnościami”.

Czytaj dalej

Nic o nas bez nas

13.03.2024

O głosie dziecka w teatrze dla młodej widowni oraz sposobach pracy z dziećmi podczas realizacji spektakli pisze Katarzyna Lemańska.

Czytaj dalej

Od okresu melodii do okresu wyrazu – o komunikacji niewerbalnej z małymi odbiorcami i metodach tworzenia spektakli dla najnajów

28.12.2023

„Projekty artystyczne z użyciem czy to znaków polskiego języka migowego, opatentowanych metod takich jak bobomigi Danuty Mikulskiej, czy po prostu naturalnych znaków i gestów służą wspieraniu i budowaniu komunikacji autentycznej, spotkaniu twarzą w twarz, oraz zwracają uwagę na negatywne skutki popularyzacji komunikacji cyfrowej”.

Czytaj dalej

Jak pisać z młodzieżą, a nie tylko dla młodzieży? – case study z pisania sztuki „Wychowanie Fizyczne”.

14.12.2023

„Do każdej wyprawy należy się przygotować. Myślę, że do wyprawy mającej służyć researchowi do pisania sztuki – szczególnie”.

Czytaj dalej

Czy dzieci i wilki uratują świat? Relacje „istot głęboko czujących” w dramatopisarstwie Katarzyny Matwiejczuk dla młodej widowni

21.04.2023

„Katarzyna Matwiejczuk proponuje namysł nad ekologią głęboką, której przedstawicielami są dzieci. W przeciwieństwie do zwolenników ekologii płytkiej, świadomych realnych przecież zagrożeń ekologicznych, bohaterowie opisanych sztuk nie szukają doraźnych rozwiązań […]”.

Czytaj dalej

Niedorosłe dorosłości. Co o czasie, przemijaniu oraz dojrzewaniu mówią Pourveur, Park i Bukowski?

27.03.2023

O refleksji nad subiektywnością czasu i odkrywaniem siebie w różnych okresach życia w dramatach Pourvera, Parka i Bukowskiego.

Czytaj dalej

Poszukiwanie samej siebie. Strategie reprezentacji bohaterów w teatrze dla młodzieży

16.02.2023

„Teatr dla młodzieży musi spełnić oczekiwania jednej z najbardziej wymagających grup odbiorczych. Jak ciekawie przedstawić postawy światopoglądowe młodych bohaterów?”

Czytaj dalej

Nowy język. PJM w spektaklach dla dzieci

29.06.2022

Krytyczka Katarzyna Lemańska analizuje wykorzystanie polskiego języka migowego w najnowszej dramaturgii dla młodych odbiorców i odbiorczyń. Jak osoby tworzące sztukę performatywną dopasowują się do potrzeb zróżnicowanej widowni?

Czytaj dalej