Czy dzieci i wilki uratują świat? Relacje „istot głęboko czujących” w dramatopisarstwie Katarzyny Matwiejczuk dla młodej widowni
autorka: Katarzyna Lemańska
„Katarzyna Matwiejczuk proponuje namysł nad ekologią głęboką, której przedstawicielami są dzieci. W przeciwieństwie do zwolenników ekologii płytkiej, świadomych realnych przecież zagrożeń ekologicznych, bohaterowie opisanych sztuk nie szukają doraźnych rozwiązań […]”.
Dyskurs ekologiczny jest coraz silniej obecny w polskim teatrze, także młodego widza. W ostatnich sezonach twórcy stawali przed pytaniami: Jak tworzyć spektakle na temat ekologii i katastrofy klimatycznej? Jaką nomenklaturę stosować? Jak komentować skutki zmian klimatycznych – migracje, ekstremalne zmiany temperatur, topnienie lodowców Spektakle z sezonu 2019/2020 opisywałam w tym kontekście na łamach „Dialogu”; por. Katarzyna Lemańska, „Sezon w obliczu katastrofy klimatycznej”, „Dialog” 2020, nr 10, s. 14–25. ? Jak mówić i pisać o naszych niepokojach: poczuciu bezradności i braku sprawczości wobec przyszłości? Na tę potrzebę wnikliwego, filozoficznego namysłu odpowiada ekologia głęboka (termin ten zaproponował w latach siedemdziesiątych Norweg Arne Næss), w której troska o naturę wynika z przekonania, że wszystkie istoty głęboko czujące (zarówno byty ożywione, jak i nieożywione) mają jednakową wartość i równe prawo do życia i samorealizacji. W dyskursie ekologicznym koncepcja ta zajmuje osobne miejsce obok tzw. ekologii płytkiej, skoncentrowanej na pragmatycznych rozwiązaniach przeciwdziałających zmianom klimatycznym. W przededniu katastrofy ekologicznej przekonują mnie nie tylko działania naukowców, ekologów czy społeczników z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, ale także skupienie się na poczuciu bycia przynależnym do natury.
W moim przekonaniu koncepcję ekologii głębokiej rozwija w swoich dramatach dla młodej widowni Katarzyna Matwiejczuk – jej twórczość wpisuje się w paradygmat nieantropocentryczny, proponując światy, w których ludzie budują afirmatywne i wzmacniające relacje ze wszystkimi istotami głęboko czującymi. Są nimi istoty ożywione (rośliny, owady, ptaki i ssaki – również te, które wyginęły) i nieożywione (zjawiska atmosferyczne oraz obdarzone sztuczną inteligencją roboty). Termin charakterystyczny dla ekologii głębokiej pada wprost w „Stalowym wilku” na określenie obrońcy praw nie-ludzi, czyli człowieka sprzyjającego „wilkom i psom, i wszystkim głęboko czującym” Dramat został opublikowany w wersji elektronicznej w „Bibliotece dramatu” na stronie internetowej miesięcznika „Dialog”, numery stron podaję za tym wydaniem: Katarzyna Matwiejczuk, „Stalowy Wilk”, źródło: Pobierz PDF (dostęp: 06.04.2023), s. 12. .
Natura a katastrofa klimatyczna
Powołany przez ONZ Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) w swoich najnowszych raportach przewiduje, że mamy tylko 50% szans na utrzymanie ocieplenia poniżej 1,5°C nawet przy osiągnięciu globalnej neutralności klimatycznej w 2050 roku. Akcja dramatu Matwiejczuk „Muzeum Drzew” dzieje się osiemnaście lat po tej krytycznej dacie. Autorka opisuje świat po globalnej katastrofie ekologicznej. Ludzkość przetrwała, ale wymarły prawie wszystkie drzewa. Jedno z dwóch na Ziemi muzeów, gdzie rosną ostatnie jesion i jabłoń, zwiedza bohater dramatu, Tristan. Chłopca wychowuje egoistyczna mama Blanka, która coraz bardziej oddala się od syna. Kiedy niespodziewanie wyjeżdża na kolejne samorozwojowe warsztaty, Tristanem zajmuje się babcia Ava. Zabieg antropomorfizacji drzew, które opuszczają muzeum i pomagają bohaterowi w odnalezieniu mamy („Muzeum Drzew” opowiada o podróży inicjacyjnej i relacjach międzypokoleniowych), służy Matwiejczuk do popularyzowania wiedzy o tym, jak ważną rolę odgrywają stare drzewa w naturalnym ekosystemie. Można wnioskować, że autorka, która prowadzi rodzinne, ekologiczne gospodarstwo rolne na Warmii, dzieli się z czytelnikami i czytelniczkami własnymi, praktycznymi wnioskami z życia blisko przyrody.
W muzeum Tristan pyta babcię, po co kiedyś rosły drzewa, skoro bez nich ludzie nadal funkcjonują. Chłopiec nie rozumie, że w wyniku obumarcia drzew, które chroniły planetę przed wysokimi temperaturami i wpływały na cyrkulację powietrza, za jego życia istnieją już tylko dwie pory roku: upału i zimnego wiatru („Czemu o tym nie uczyli w szkole?” Jeśli nie podano inaczej, fragmenty dramatów pochodzą z egzemplarzy udostępnionych przez autorkę. – dziwi się chłopiec, kiedy po raz pierwszy widzi drzewo). W trakcie poszukiwania mamy młody bohater konfrontuje się z żywiołami (Wiatrem i Morzem), powodującymi katastrofy naturalne. Chłopiec poddaje się działaniom sił natury, a w zamian wykorzystuje moc płynącą z wody i wiatru do alternatywnych sposobów przemieszczania się. „Muzeum Drzew” nie podejmuje doraźnie kwestii odnawialnych źródeł energii, przeciwnie – rozwiązania ekologiczne są immanentne dla światów opisywanych w twórczości warmińskiej autorki.
Dramat Matwiejczuk został zakwalifikowany do drugiego etapu 33. Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży. Tekst rozpoczyna się mottem z „Ludzi” Tadeusza Nowaka z tomu „Ślepe koła wyobraźni” (1958): „Ludzie wieczorem siedząc pod jabłonią / będą się modlić i zabijać o nią”. Wiersz znany jest z piosenki Marka Grechuty, w której artysta jego skróconą wersję połączył z innym wierszem Nowaka, „Krajobrazem z wilgą”. Poeta dwukrotnie przytacza jabłoń jako świadka Historii, pod którego gałęziami od zarania dziejów odpoczywają ludzie. Wartość sentymentalną drzewo ma także dla bohaterów dramatu – Ava gaworzyła jako niemowlę w cieniu jabłoni, jej córka Blanka huśtała się na gałęziach, z owoców kobiety robiły szarlotkę i piekły w ognisku jabłka (teraz ogniska są zabronione). Tristan siada na zawieszonej na jabłoni huśtawce jako przedstawiciel trzeciego pokolenia.
„Muzeum Drzew” to również dramat o rodzinie w konflikcie. Drzewo – między innymi w tradycji ludowej, z której czerpał w swojej twórczości Nowak – jest schronieniem, miejscem bezpiecznym. W przeszłości drzew przed wycinką broniła Ava. Jako radykalna ekolożka poświęciła się walce o planetę, zaniedbując córkę. Dramatopisarka pokazuje świat dorosłych (Ava, Blanka, ale też decydenci, którzy nie zapobiegli katastrofie klimatycznej), którzy zaczynają brać odpowiedzialność za swoje czyny. Dramat pozostawia nas z nadzieją, jaką budzi odważna, pełna szacunku dla wszystkich istot postawa Tristana. A w Muzeum Drzew samoistnie wyrasta malutkie, jasnozielone drzewko.
Autorka rozwija w „Muzeum Drzew” tematy zapoczątkowane we „Wnuczce Słońca”, nagrodzonej w 29. Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży i opublikowanej w 44. numerze „Nowych Sztuk dla Dzieci i Młodzieży”. W dramacie tym ośmioletnia Kari po kłótni z mamą Liną przenosi się do krainy opuszczonej przez Inti-Słońce, którym okazuje się Dziadek bohaterki. Niedostępny, znajdujący się na brzegu Oceanu Bez Końca, smutny świat bez światła i ciepła osnuty jest czarnoszarością.
We „Wnuczce Słońca” anomalie pogodowe spowodowane są brakiem promieni słonecznych na Ziemi. Mieszkańcy stoją przed zagrożeniem realnych zmian warunków klimatycznych, które symbolizują zanurzone w ciszy i ciemności Góra i Czarne Kwiaty („Jeśli zaśniesz w świecie bez Słońca, nie będziesz już chciała się obudzić” ). Matwiejczuk koncentruje się nie tylko na zmianie świadomości jednostki (Kari), ale też na wpływie jednostek (Inti) na cały ekosystem. Trzy papugi pomagają dziewczynce odkryć jej pochodzenie, a tym samym przywrócić w świecie równowagę – słońca i księżyca, dnia i nocy, kolorów, zapachów („bez słońca wszyscy mamy teraz taki kolor… Bezbarwny. A ty miałaś być w kolorze dziewczynki” Katarzyna Matwiejczuk, „Wnuczka Słońca”…, dz. cyt., s. 17. ). Kiedy Kari spotyka dziadka-Słońce, przywraca światu harmonię.
W „Birucie i tajemnicy rzeki” (od lat 7) nieznana substancja zatruwa wodę, przez co chorują mieszkańcy Poraniszki – najspokojniejszej z wiosek. Osadnicy oskarżają o czary nowo przybyłą Birutę. W mitologii bałtyckiej, którą inspirowała się Matwiejczuk, Biruta była wajdelotką – kapłanką bogini ognia Praurimy, czczącą siły przyrody. W dramacie kapłanka mimo niechęci rady wioski proponuje, że odkryje tajemnicę rzeki i oczyści swoje imię. Autorka porównuje w tym dramacie siłę i determinację kobiet do sprawczości natury. Razem z córką sołtysa, Aušrinė, Biruta wyrusza w głąb lasu, gdzie spotyka Żar – pana ognia, księżyc o imieniu Mėnulis, wilczycę Medeinę – panią lasów, oraz węża Patrimpsa – pana wód. Z ich pomocą rozwiązuje zagadkę – mieszkańcy wioski swoje niepokoje i ból wylewają nocą po kryjomu wraz ze łzami do rzeki. Wstyd i obawa przed wyrażaniem uczuć zatruwa całą społeczność.
Dramat wystawiono z użyciem lalek w Teatrze „Maska” w Rzeszowie w reżyserii Przemysława Jaszczaka, a autorka została nagrodzona za swój tekst (razem z drugim – „CELLineczką”) przez Komisję Artystyczną w 28. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Poszanowanie dla zwierząt
Dramatopisarka przedstawia relację człowieka do nie-ludzi we współczesnych modelach rodziny w aspekcie posthumanistycznym i transhumanistycznym. Zwraca uwagę na sprawczość i autonomię zwierząt, które w jej dramatach zyskują status przyjaciół, a nawet członków rodziny. Najczęściej w tej roli pojawiają się czworonogi: wilk lub pies (często jest to wilczur). W „Stalowym wilku” (od lat 10) dziewczynka Marika, wychowanka domu dziecka prowadzonego przez zakonnice, sama mówi o sobie jako o wilczycy porzuconej przez ludzkich rodziców. Akcja dramatu rozgrywa się w wiosce Ciemność, gdzie znajduje się małe schronisko dla psów, które przed „humanitarnym unicestwieniem” próbują ocalić bohaterowie. Dziewczynka w wilkach i psach widzi rodzinę lepszą od biologicznej i kompanów czulszych niż surowe opiekunki.
Marika odczuwa mocną więź z naturą i silną potrzebę wolności (wyje jak wilk i miota się w klaustrofobicznych pomieszczeniach), co powoduje, że nieustannie ucieka do lasu lub do schroniska, aby wyprowadzić psy i pobawić się z nimi. Matwiejczuk na przykładzie głębokiej fascynacji bohaterki wilkami pokazuje, że relację ze zwierzętami można budować także na poziomie mistycznym. W wierzeniach rdzennych Amerykanów wilk to zwierzę duchowe, symbol umocnienia jednostki i społeczności. Opiekun zwierząt, Remigiusz, mówi: „Z psami jest lepiej na Ziemi / […] Pies zawsze swoje wie / Serce ci odda swe” Katarzyna Matwiejczuk, „Stalowy Wilk”…, dz. cyt., s. 11. . Dorośli częściej niż dzieci traktują zwierzęta protekcjonalnie. Nie dostrzegają, że w swoim naturalnym środowisku zwierzęta są wolne, samodzielnie, niezależne, korzystają ze zmysłów, które ludzkość zatraciła. Zwierzęta powinny być traktowane przez nas po bratersku, z szacunkiem, a nie jako stworzenia niższe w hierarchii.
W 32. Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży „Stalowy wilk” otrzymał jedną z trzech równorzędnych nagród. Odbyły się dwie realizacje tego tekstu w formie czytań performatywnych – w reżyserii Gosi Dębskiej w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu i w reżyserii Magdaleny Miklasz w ramach Sceny Czytanej online Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.
„AtumammamutA albo Shelter from the Storm”, nagrodzony wyróżnieniem honorowym w 30. Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży, to pierwszy wystawiony tekst Matwiejczuk. W Olsztyńskim Teatrze Lalek wyreżyserowała go w 2020 roku Aga Błaszczak pod tytułem „Mamu-Ty” (od lat 5) W tekście powołuję się na zmienioną, sceniczną wersję dramatu pod tytułem „Mamu-Ty”, datowaną na 23 sierpnia 2020 [przyp. autorki]. . To szczególne miejsce dla autorki, która jest członkinią Pracowni Dramatu Olsztyńskiego Teatru Lalek od momentu jej powstania w 2016 roku. Najlepszą przyjaciółką tytułowego mamutka-outsidera, który przeniósł się przez czarną dziurę z epoki lodowcowej do współczesnych czasów, zostaje Dorrit. Ta suka wilczura sięga swojemu Tacie-naukowcowi do kolan (w wersji przygotowanej na potrzeby olsztyńskiego spektaklu występuje wyłącznie Lewa i Prawa Noga Taty), więc czytelnicy widzą świat z perspektywy zwierzęcia. Figura psa-obserwatora pojawia się także w utworach Matwiejczuk dla dorosłych.
W dramacie „Moje miasto teraz nie płonie. Sztuka ze śpiewkami” pies „nic nie mówi, ale jest” – to niemy świadek, z którego nie-ludzkiej perspektywy widz może na pozawerbalnym poziome ocenić wybory bohaterów.
Dorrit w „Mamu-Ty” dzieli się z Mamu bezinteresowną i bezwarunkową psią miłością: „Ja też nie mam mamy. Ale mam takiego fajnego tatę, który jest jak dwa w jednym! I mogę się nim z tobą podzielić, chcesz?”. To, że psy kochają podobnie jak ludzie, udowodniono naukowo, badając u obydwu gatunków wzrost poziomu oksytocyny, która odpowiada za poczucie bliskości w relacjach. Kiedy Mamu wraca do swojej czasoprzestrzeni, Dorrit smutnieje: „Jeszcze wczoraj nie wiedziałam, że istnieje, a dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wczoraj go nie było, a dziś jest. I dlatego wiem, że go nie ma. Brakuje mi go, bo jest”. W zakończeniu Mamu, Dorrit i Tata tworzą nienormatywną (gatunkowo), patchworkową rodzinę, w której od względów biologicznych ważniejsze jest, że sami zadecydowali o wyborze bliskich.
W „Dalajmamie”, zakwalifikowanej do drugiego etapu 31. edycji Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży, prawa wszystkich istot głęboko odczuwających są równe – zgodnie z buddyjskim wierzeniem, że wszystko, co żywe, może osiągnąć oświecenie. Dalajmama, mama małej Thei, trzyma „ciężar całego świata”, chroni życie każdej istoty (także komarów – Homera i Heleny) i uważa, że „my jesteśmy zmianą, jaką chcemy dostrzec w świecie…”. W dramacie oprócz owadów pojawia się tygrys, który symbolizuje Obcego, dyskryminowanego czy emigranta, któremu grozi „wyginięcie” (dlatego wyprowadził się z kraju, gdzie można zabijać tygrysy). Thea, podzielająca z mamą jej przekonania, próbuje pomóc zwierzęciu i pozostałym koczującym w ukryciu małym tygryskom) zalegalizować pobyt. Musi tym samym wystąpić przeciwko władzy (państwowej i wojskowej) reprezentowanej przez Duraktorkę edukującą młodzież w kulcie „żołnierzy zaklętych”. W finałowej piosence bohaterowie śpiewają o afirmacji życia, nie rozgraniczając go na to ludzkie i nie-ludzkie: „W roślinie, w stworzeniu, / Co w trawie się skryło, / Wrze życie bez końca, / Co zawsze tu było / I będzie wrzeć dalej: Gdy my odejdziemy / Trwać będzie życie na Ziemi”.
Sztuczna inteligencja. Nowa definicja rodziny
Ciekawym zagadnieniem jest zmieniający się stosunek autorki do robotów obdarzonych sztuczną inteligencją. Początkowo, w starszych dramatach, roboty miały niższy status od innych istot (także nieożywionych) i głównie pełniły funkcję służebną wobec ludzi – na przykład obdarzony ludzką mową odkurzacz Darek w „Mamu-Ty”. W „Stalowym wilku” z kolei stróż Remigiusz zbudował tytułowe zwierzę z metalu jako rodzaj broni. I chociaż cel stworzenia mściciela – pokonać bezduszny system reprezentowany przez siostrę przełożoną Sewerę i oswobodzić wszystkie istoty głęboko czujące – jest słuszny, to robot z perspektywy transhumanistycznej jest narzędziem przemocy.
Matwiejczuk przypisuje jednocześnie dużą rolę siłom żywiołów (w „Birucie…” czy „Wnuczce Słońca”), jak i nauce (w laboratorium pracuje Tata w „Mamu-Ty”, a Remigiusz w „Stalowym wilku” jest konstruktorem). W „Muzeum Drzew” – najnowszym dramacie pisarki – w przyszłości, czyli w 2068 roku, zaciera się już granica między tym, co ludzkie, a tym, co nie-ludzkie. Autorka czyni bohaterami swojego dramatu transhumanistów mających w mózgu wgrane chipy, dzięki którym nie tylko mogą się oni porozumiewać, ale które wydłużają też żywotność ludzkich ciał. Opiekunką głównego bohatera jest humanoidalna ED (Elektroniczna Dziewczynka). W trakcie przygód androidka ewoluuje, przejawia coraz więcej ludzkich uczuć i zdobywa samoświadomość: „Mam sztuczną inteligencję / a ty serce prawdziwe / Mam to, co nieśmiertelne, A ty to, co żywe”. Dramat skłania do pozytywnych wniosków o przyszłości ludzkości, która przyniesie poszerzenie definicji świadomości. Tristan śpiewa w zakończeniu: „Śniło mi się, że roboty to też ludzie / Że tu będę, kiedy się obudzisz / Że drzewa będą nad nami szumiały”.
Twórczość Matwiejczuk proponuje zmianę normatywnego modelu rodziny i włączenie do niego wszystkich istot głęboko czujących, począwszy od komarów, przez papugi, po wilki i sztuczną inteligencję. Istotne miejsce w rodzinie zaczynają zajmować dotąd nieobecni dziadkowe: jak Inti we „Wnuczce Słońca” czy Ava w „Muzeum Drzew”. Autorka w „Stalowym wilku” krytykuje polski system adopcyjny i katolicki model rodziny małżeńskiej – Alicja nie może adoptować Mariki, ponieważ jest singielką, a „inne są plany boże / Dla żyjących w małżeństwie / Inne – dla tych w bezżeństwie” Katarzyna Matwiejczuk, „Stalowy Wilk”…, dz. cyt., s. 19. . Autorka rozwinęła temat rodzicielstwa i ruchów pro-life i pro-choice w biograficznym dramacie dla dorosłych „CELLineczka”, gdzie w estetyce realizmu magicznego opisuje proces zapłodnienia in vitro. Podobnie jak w pisarstwie dla dzieci wplata tu nierealistyczne elementy – w „CELLineczce” jest to dialog bohaterki z jej nieistniejącym jeszcze dzieckiem. To czwarty, wliczając „Tu rządzą lalki” w reżyserii Artura Romańskiego z Teatru Pleciuga z 2021 roku, z tekstów dramatopisarki wystawiony na scenie. Spektakl w reżyserii Kamili Siwińskiej miał premierę w 2021 roku w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.
***
Autorka proponuje w swoim pisarstwie dla młodej widowni perspektywę charakterystyczną dla nowej humanistyki – świat, który w kooperatywie i współodczuwaniu z tym, co nie-ludzkie, widzi nadzieję dla ludzkości w obliczu katastrofy ekologicznej. Katarzyna Matwiejczuk proponuje namysł nad ekologią głęboką, której przedstawicielami są dzieci. W przeciwieństwie do zwolenników ekologii płytkiej, świadomych realnych przecież zagrożeń ekologicznych, bohaterowie opisanych sztuk nie szukają doraźnych rozwiązań (doraźność jest tu umownym terminem, ponieważ cele ekologii płytkiej mierzone są w dekadach, np. takim celem jest osiągnięcie na świecie neutralności emisyjnej). Zamiast tego zadają głębokie, nurtujące świadome istoty pytania o filozoficzne przyczyny katastrofy klimatycznej i kryzysu człowieczeństwa, szukającego rozwiązań w trans- i posthumanizmie. W centrum tych rozważań nad przekraczaniem granic człowieczeństwa i definiowaniu istot głęboko czujących autorka stawia młodego bohatera jako żywą, konstytuującą się, poszukującą swojej tożsamości jednostkę. Dlatego na pytanie zawarte w tytule mojego tekstu – „czy dzieci i wilki uratują świat?” – po lekturze dramatów Katarzyny Matwiejczuk odpowiedziałabym twierdząco.
Katarzyna Lemańska – redaktorka, teatrolożka, krytyczka teatralna. Stale współpracuje z „Dialogiem”, „Didaskaliami” i „Performerem”. Członkini Komisji Artystycznej 26. i 28. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Badawczo zajmuje się teatrem Głuchych.
We wrześniu 2022 roku Katarzyna Matwiejczuk została laureatką PIERWSZEGO SLAMU DRAMATOPISARSKIEGO (TWÓRCZOŚĆ DLA MŁODEJ WIDOWNI), który odbył się w ramach Forum o współczesnej dramaturgii dla młodej widowni w Polsce, organizowanego przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.